Kilkudziesięciu wykonawców, tysiące fanów, niespotykana nigdzie indziej atmosfera i relacje w największych mediach – festiwal reggae to wydarzenie, które jak żadne inne w historii, wykreowało pozytywny wizerunek Ostródy i uczyniło z niej popularny cel wakacyjnych wypadów. Co dokładnie dało nam reggae? Jak nas widzą przyjeżdżający do miasta goście?
Parki Collisa. Wiedzieliście, że w Ostródzie są dwa?
Każde miasto posiada historię swego rozwoju. Chciałoby się powiedzieć – a czasem to trudne lub wręcz niemożliwe - że posiada też logikę swego rozwoju, ukryty zamysł, który jest kluczem do dobrobytu mieszkańców. Taki zamysł budują głównie miejskie węzły przestrzenne: place, osie i otwarcia widokowe oraz parki.
Marwałd w strachu
Chociaż z Ostródy do Marwałdu jedzie się niespełna pół godziny, wioska sprawia wrażenie wyjętej z westernu o bandytach terroryzujących odcięte od świata Dodge Town. Położona u stóp Góry Dylewskiej, licząca nieco ponad dwustu mieszkańców, do niedawna znana była tylko ze wzmianki w przeboju Brathanków oraz mieszczącego się tu „Domu Odzyskanych dla Życia” Markotu. To, co na pierwszy rzut oka odróżnia ją od setek podobnych, tkwiących jeszcze jedną nogą w PRL-u mazurskich wiosek, to monumentalny piętnastowieczny kościół i… dramatyczne wydarzenia, które zaczęły wychodzić na jaw po włamaniach na jego plebanię.
Wścieklizna polityczna
Cham, idiota, złodziej, prostak, kreatura, menda, karierowicz. To tylko najłagodniejsze z określeń, jakimi w gorącym okresie kampanii referendalno- wyborczej 2012 roku częstowano postaci ostródzkiego życia publicznego. Mowa nienawiści? Ostródzianie mówią tak od lat!